
Zapraszam Cię w świat małej dziewczynki, zmagającej się z depresją.
W poprzedniej części skończyliśmy na objawach naszej bohaterki, co czuła, co nią kierowało.
W głowie miała tysiące myśli: „Jestem wariatką, na terapię chodzą wariaci, albo uzależnieni”, „Co sobie pomyślą o mnie inni”, „Czy to w ogóle mi pomoże”, „Wszystko się samo ułoży, muszę trochę odpocząć”, „Czy nie poprzestawia mi klepek w głowie”, „Przecież jestem silna, dam sobie radę sama”, „Tam może być nie przyjemnie”, „Inni mają większe problemy”, „A może mi pomoże”, „Po co ruszać przeszłość”, „A może będzie mi się lepiej żyło”, „Może tylko mi się wydaje, że jestem taka silna?”, „Może właśnie to jest mi teraz potrzebne?”.
W głowie milion myśli, ciągła walka. Potoczył się taki splot wydarzeń, że poszła za ciosem.
Tak naprawdę to jej wewnętrzna siła postanowiła o nią zawalczyć i zrobić porządek. To nie przypadek.
Poszła zawalczyć o siebie na psychoterapię. Był pot i łzy, było trudno. Miała dni, że nie chciała iść na terapię. Czasami odczuwała jeszcze większe przybicie, obciążenie niż przed. Bywały dni kiedy wracała do domu i tylko spała, albo płakała, albo oglądała seriale. Bywały dni kiedy widziała światełko w tunelu. Były emocji, których nie chciała. Trochę to trwało...
Zazwyczaj jest tak, że robisz dwa kroki w tył, żeby dać jeden do przodu.
Codziennie otwierały się jej drzwi przeszłości, do których nie miała ochoty zaglądać, a tym bardziej wchodzić, bała się. Zaczęła odkrywać małą dziewczynkę sprzed kilkunastu lat….
Patrzyła na tą małą dziewczynkę, skrzywdzoną, zagubioną, przestraszoną, zmęczoną ciągłą walką i ucieczką. Czuła, że coś ją trzyma… i ciągnie…
Nie chciała oglądać tej małej dziewczynki….
Nie chciała się z nią spotykać…
Nie chciała czuć wstydu…
Nie chciała słabości…
Nie chciała smutku…
Nie chciała żalu…
Nie chciała ból…
Nie chciała płaczu…
Nie chciała cierpienia…
Nie chciała przeszłości, w której żyła…
Nie chciała być rodzicem swoich rodziców, którym była przez wiele lat…
Nie chciała być odpowiedzialna za swoje rodzeństwo, gdzie brała odpowiedzialność…
Nie chciała ich opuszczać, ale była zmuszona…
Nie chciała uciekać, ale musiała…
Nie chciała być kozłem ofiarnym…
Nie chciała takiego dzieciństwa… życia…
Sytuacje, schematy, dramaty, przeszłość, którym przyjrzała się z bliska dały jej wiele do zrozumienia. Nie ze wszystkim się zgadzała, buntowała się, obrażała, złościła.
Na niektóre rzeczy nie była jeszcze wystarczająco gotowa. Nie wszystko przyjęła, czy zaakceptowała. Trudne wątki powodowały sporo cierpienia, żalu, bólu, a czasami ulgę, ukojenie, zrozumienie.
Myślę sobie, że niektóre treści musiały trochę w niej posiedzieć, aby mogła to zaakceptować.
Opłacało się. Stanęła na nogi i mogła zacząć od nowa. Miała większą świadomość siebie, mechanizmów i wracała do świata. Czuła więcej swobody w swoim działaniu, więcej pewności siebie. Czuła swoją siłę, mając z tyłu głowy, że nie wszystko przyjęła, czy zaakceptowała. Bała się, że będzie ponownie wchodzić w stare schematy wyrządzając sobie krzywdę. Odkrywała siebie. .
Nie chciała wielu rzeczy, ale musiała się z nimi spotkać, żeby pójść dalej i zawalczyć o siebie. Przeżycie, niektórych traumatycznych i bolesnych sytuacji na nowo pozwoliły jej zrobić ogromy krok do przodu. Patrząc na siebie darzyła się większym szacunkiem i troską.
Trwało to około 4 lata. Szalejąc w wirze realizacji siebie nie wyciągnęła wszystkich wniosków z lekcji…
Tym razem w inną stronę, zatracała się w pracy i rozwoju osobistym. Latami chowała, chroniła siebie od świata zewnętrznego, aby nikt nigdy więcej jej nie skrzywdził. Nigdy nie była wylewna na swój temat, bała się, że jak za dużo powie ktoś to wykorzysta przeciwko niej. Nie chciała też za wiele mówić, bo co by to zmieniło. Mogłaby nie dostać zrozumienie, mogłaby zostać odrzucona. Najwygodniej było ubrać maskę, że wszystko gra. Czuła, że tego też oczekuje się od niej. Miała ogromną moc, z której nie zdawała sobie sprawę. Jej wyostrzony zmysł słuchania ze zrozumieniem pozwalał czytać między wierszami, a wysoka empatii podpowiadała coś co nie było zwerbalizowane. Niejednokrotnie była w stanie wyczuć, że ktoś ma wobec niej niewłaściwe zamiary. Niestety nie zawsze tak było, ponieważ dała się wciągnąć w wir szaleństwa wyścigu bycia najlepszą, utraty swojej tożsamości, życia jak większość jej podobnych ludzi.
Musiała trzymać "fason", nie mogła pozwolić sobie na "rozklejanie". Z zewnątrz nikt by nie powiedział, że miała depresję, że coś jest nie tak. Miała wysoko rozwiniętego wewnętrznego krytyka, który ostro i solidnie trzymał ją w ryzach. Wysokie, wygórowane ambicje, które przybierały na sile również domagały się zaspokojenia. Tymczasem sama siebie krzywdziła, zamykając się na życie i krzywdząc się. Pomimo, że dostała drugą szansę to nadal nie myślała o sobie i tym czego naprawdę chcę i potrzebuje. W zamian za to popadła w pracoholizm, wyścig szczurów w korpo, studiując i podnosząc poprzeczkę wersji lepszej siebie w byciu we wszystkim najlepszą. Z dnia na dzień rosło poczucie braku jej wewnętrznego bezpieczeństwa, rósł wewnętrzny chaos, emocje nie zawsze znajdywały ujście. Miała świadomość, że wyparte emocje, które nie wybrzmiały nie ustąpią, nie odpuszczą. A mimo to dalej w to brnęła...
Nie miała odwagi powiedzieć swojej przełożonej, że czuje na nią złość. Zamiast to wyrazić, dusiła to w sobie, czasami oberwało się jej partnerowi, który niczemu nie był winny. Agresja wobec siebie była coraz silniejsza, wzbudzające poczucie winy, krzywdy, poniżenia, upodlenia, złości, smutku, wstydu. Taki kocioł mieszanki emocjonalnej, który z dnia na dzień się wypełniał. Wypaczony obraz samej siebie i poczucie beznadziejności przypominały się codziennie... Nie dość, że już leżała to jeszcze siebie kopała...
W tym miejscu zapraszam Cię na kontynuację tej historii. Mam nadzieję, że zostaniesz do końca;)
Dziękuję, że tu jesteś. Mam nadzieję, że znalazłaś/eś coś dla siebie i zasubskrybujesz mój blog jak i kanał na YouTube;)
Zapraszam Cię na kanał YouTube
Tutaj moja tajna Grupa
Mój FanPage
Ściskam i ślę buziaki Aga:*