Pokochaj SWOJĄ Wysoką Wrażliwość Cz. 3

 

Dwie strony medalu

Kochani kontynuuję temat Wysokiej Wrażliwości.

Każda z naszych cech Wysokiej Wrażliwości ma dwie strony medalu. I tak naprawdę wiele zależy jak nas ukształtowało życie, jaka jest nasza otwartość na poznanie SIEBIE, akceptację, na zmiany. Nasze doświadczenia, nasz obraz samych siebie, przekonania, społeczeństwo odgrywają kluczowe role. Wspomnę jeszcze raz, że dzięki temu, że zaakceptowałam siebie z całym pakietem wszystkich cech (łatwo nie było) moje życie się totalnie zmieniło. Była to moja własna ciężka praca, która jest najtrudniejszą ze wszystkich zawodów.
Mam tu na myśli wejście do własnej strefy mroku, cienia, zobaczenia, przeżycia na nowo, tych sytuacji, emocji, które chowamy. Chowamy bo są bardzo bolesne, trudne, niewygodne…

Ostatnio wspomniałam o porównywaniu się do innych co nakręca, obniżenie własnej wartości w każdym aspekcie życia związki, wygląd, rodzina, finanse, praca, relacje, szkoła. Co z kolei wiąże się z Wewnętrznym Sędzią (o Wewnętrznym Krytyku mówię na moim blogu ). Dosłownie w każdym aspekcie życia. Boimy się, wolimy nie wychodzić z pozornej strefy „komfortu”, bo po co?, lepiej się nie wychylać, po co komentować posty (ktoś może mnie skrytykować, nie ważne, że mogę mieć coś wartościowego no bo przecież nie wiem o tym, i nie jestem wartościowa), wyrażać swoją twórczość (przecież to nie jest wybitne, zasługujące na uznanie), boimy się być SOBĄ. Przecież każdy z nas jest inny ma inną historię, inne cechy osobowości, doświadczenia, w inny sposób coś zrobiliśmy. Odbieramy sobie prawo do PRZYJEMNOŚCI, do bycia SOBĄ. A może być zupełnie inaczej.

Wewnętrzny sędzia.

Często karzemy siebie za przeróżne swoje niepowodzenia nawet w tym co sprawia nam przyjemność, jakieś pomyłki, błędy, nieporozumienia. Często nawet za to, że nie mieliśmy na coś wpływu.
Ciągle analizujemy, rozważamy wszystkie za i przeciw, przeróżne opcje, głęboko przetwarzamy. Z tym, że u nas to jest jeszcze silniejsze niż u „nie WWO” i „ekstrawertyków” my to rozbijamy na czynniki wręcz atomowe. Czasami sama jestem pod wrażeniem jak to czasami można sobie coś pokomplikować, a czasami przewidzieć coś i uchronić się przed czymś.

Tendencja do nadmiernego zamartwiania się zwłaszcza tym „co inny o mnie myślą” Konsekwencja uleganie wpływowi innych, powodująca niechęć, frustrację, przeżywanie silnych emocji. Pozytywna strona jesteśmy bardzo uprzejmi, mamy dobre maniery (chociaż nie zawsze, gdyż wynika to jakie mamy doświadczenia), nie chcemy nikogo urazić (z reguły tak, zależy od wielu czynników jak empatia, doświadczenia, przekonania).

Czy często płaczesz?

Częsty płacz w dzieciństwie był normalny, tak reagowaliśmy na trudności, które nas spotykały. A czasem ze wzruszenia.
W efekcie nadmiernego stresu, na którego nikt nas nie nauczył jak sobie z nim radzić, często reagowaliśmy płaczem. Płacz też wynikał ze zbyt dużej ilości przeróżnych bodźców, pobudzenia. Naszych rodziców niestety też nikt nie nauczył jak sobie radzić w stresujących sytuacjach. Jeszcze nie tak dawno była wojna, jesteśmy drugim, trzecim pokoleniem. Nie tłumaczę zachowania naszych rodziców lecz czy chcemy czy nie wiele dziedziczymy po naszych przodkach.

Ja pamiętam jak mi się chciało płakać w wyniku stresu jaki doświadczyłam podczas jednego z egzaminów na studiach. Stałam na podium wraz z kolegą, kolega ewidentny „Ekstrawertyk”, dużo spontaniczności. A ja niestety przy nim bladłam. Mimo świetnego przygotowania to na scenie była masakra, zapomniałam co chciałam powiedzieć, a jak wiesz z improwizacją u nas kiepsko. Nie dość, ze się do niego porównywałam to jak widziałam wzrok egzaminatora, który był przeszywający i reakcje na twarzy i mowa ciała mówiły wszystko, nic nie musiał mówić. Chciałam się schować, łzy cisnęły się do oczu, zaczynałam się trząść, serce waliło, myśli były rozbiegane, ciężko było jakąś złapać, napięcie mięśni, pocenie się, ból brzucha, wyobraź sobie jak ciężko było to opanować, a przy tym obronić projekt. Nigdy nie zapomnę tej sytuacji, która bardzo się odcisnęła w mojej pamięci. Mój mózg zareagował bardzo pierwotnie, kompletnie nie adekwatnie do sytuacji. Ze względu na to, że jeszcze wtedy nie potrafiłam wyłapać tych niuansów, hormony stresu kortyzol zaczął się wylewać litrami a ciało reagowało na zasadzie walcz albo uciekaj. Egzaminator odebrał mój stan jako strach, brak przygotowania, co wyłapałam i zestresowałam się jeszcze bardziej. Dzieje się tak z wielu powodów, ponieważ układ współczulny nie odróżnia czy mamy egzamin czy stoimy przed lwem. To kwestia pracy z reakcją na stres i układem współczulnym. Jeśli potrafimy siebie słuchać to wiemy jak sobie poradzić, aby wyjść ze strefy dyskomfortu. To naturalne, że mamy wrażliwy układ nerwowy, fakt, że nie jest to powszechne zjawisko i trudno to zaakceptować. Ważne aby nauczyć się rozpoznawać jaki to stres i co się dzieje, jakie są emocje i pracować ze sobą. Jest wiele metod i technik, które pomagają.

Stresujące sytuacje

W sytuacjach stresujących reagujemy mocniej niż inni w podobnych sytuacjach. Czy chcemy czy nie stres jest nieunikniony. Stres może nas blokować i popychać do działań. Zależy co się z robi z tym stresem, jaką ma się świadomość siebie. A my osoby o cechach Wysokiej Wrażliwości reagujemy na stres znacznie intensywniej. Większość z nas uznaje taką reakcję za defekt, też tak miałam A to z kolei powoduje, że stres w kryzysie dodatkowo się nasila i stąd poczucie beznadziejności czy bezwartościowości.

Jeśli temat nie jest Ci obojętny i nie jest to wbrew Tobie to podziel się tym dalej i udostępnij, prześlij, każdy ma prawo do Szczęścia i Miłości (przesyłając proszę pamiętaj o autorze, czyli o mnie;))

 

Tu link do wcześniejszej części o WWO

Koniecznie zasubskrybuj mój blogYouTube

Tutaj moja tajna Grupa 

Mój FanPage 

Instagram 

Dziękuję, że tu jesteś☺️☺️🙏🧡💞

 

Ściskam Aga ☺️

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *