PRZYTUL SIĘ


Ten temat krążył już ze mną od dawna. Dzisiaj po ważnej dla mnie rozmowie z wspaniałą przyjaciółką pojawił się ten temat. W tym momencie nie sądziłam, że będzie to mój dzisiejszy wpis. Temat miał być zupełnie inny, prawie skończony. Po zakończonej rozmowie zaczęłam medytować i tak wypłynął ten temat. Serce wie lepiej! Idę za sercem i piszę to do Ciebie, dla Ciebie.

 

Jak to jest z tym przytulaniem?

Jak często się przytulasz? Czy w ogóle się przytulasz? Czy masz odwagę przytulić swoje serce? Kiedy ostatnio zaopiekowałaś/eś się sobą? Czy potrafisz zadbać o swoją potrzebę? Kiedy ostatnio zrobiłaś/eś coś dla siebie bez wyrzutów sumienia? Czy dajesz sobie takie prawo?

Cudza krzywda, szczęście, żal…

Spotykam się czasami jak ludzie mają trudność w akceptacji cudzego poczucia szczęścia, czucia się dobrze z samym sobą, że się akceptują takimi jacy są. Pewnie też dostrzegasz to jak media, tabloidy, “zapchaj głowę” seriale czy gry, inni ludzie dookoła szerzą nienawiść, agresję, cudzą krzywdę… Niestety wychowaliśmy się w takim trudnym społeczeństwie powojennych traum, które nadal się ciągną i zbierają swoje żniwo i dziś. Ale to nie wymówka. Duża część społeczeństwa nie jest przyzwyczajona do akceptacji szczęścia drugiego człowieka. W odpowiedzi na pytanie: “Co u Ciebie?” spodziewamy się czegoś negatywnego. Jeśli słyszy się, że jest dobrze, szczęśliwy, dobrze mu się wiedzie, nie w sensie dobrobytu materialnego (to też) lecz w takim, że ktoś czuje się dobrze z samym sobą. Po prostu jest szczęśliwy. W głowie pojawia się myśl: “Jak to możliwe? On ma lepiej niż ja? Co za głupoty bredzi?”, “Przecież nie jest bogaty”, etc. Często pojawia się zawiść, dlaczego on ma lepiej, etc.
Ogarnia mnie smutek kiedy obserwuję takie zjawisko. Ludzie przyzwyczajeni są do życia cudzym życiem, do cudzej krzywdy, a im większa tym ciekawsza. Opowiadają o innych, nie osobie. Nie zrozum mnie źle, nie wrzucam wszystkich do jednego worka. Człowiek, który doświadcza swoje życie w szerszym kontekście nie narzeka, nie biadoli jak mu źle, wszyscy i wszystko jest złe (wiadomo czasami każdemu się to zdarzy i to jest ok, ale nie w kontekście sposobu na życie). Człowiek, który potrafi się sobą zatroszczyć, najzwyczajniej przytulić się, jest szczęśliwszy. Nie wspominając o otwartości, akceptacji, radości i wielu innych (pozytywnych) skutkach ubocznych. Mało tego osoby rezonujące na podobnej fali są wsparciem, nie kimś kto podcina skrzydła.

Odwaga i siła

Racja nie bierze się to z dnia na dzień. Na taki stan rzeczy składa się wiele czynników i doświadczeń. Nie każdy jest odważny i silny, żeby wejść na taką drogę. Sceptycy oczywiście będą mieli inne zdanie na ten temat;) I to też jest ok. Są ludzi, którzy powiedzieliby, że gadam głupoty, jaka odwaga, jaka siła? Następni powiedzą po co coś roztrząsać skoro to przeszłość. Tylko, że ta przeszłość domaga się uwagi. Z moich obserwacji taka osoba niestety jest zamknięta na siebie, na kontakt ze sobą, a co już dopiero na relację, taką prawdziwą z drugim człowiekiem. Kiedyś tak do tego podchodziłam, uciekałam…

Tak naprawdę życie to iluzja. Zabiegani ludzie na autopilocie, wegetujący na ten ostateczny dzień, czy lepsze jutro.
To Ty jesteś kreatorem swojego życia i to lepsze jutro nadejdzie kiedy na to pozwolisz. Ślepota i głuchota na znaki w efekcie czego się choruje. Nie słuchanie co mówi ciało, serce może skończyć się bardzo źle. Zdaję sobie sprawę, że może posuwam się za daleko, piszę o moim doświadczeniu pokazując pewne odbicia lustrzane.

Powiedz mi czym dla Ciebie jest życie? Czy czas spędzony na oglądaniu kolejnego serialu, graniu w gry komputerowe daje Ci szczęście? Jakie to szczęście jest dla Ciebie?
Czy czasem nie jest to zagłuszenie swojego prawdziwego JA? Gdzie w tym wszystkim jesteś TY?

Równia pochyła…

Nie zrozum mnie źle. Nie zamierzam Cię oceniać czy krytykować, nie taka jest moja intencja. Jeśli oglądasz seriale, grasz w gry komputerowe i sprawia Ci to jako taką przyjemność to Twoja sprawa. Nie mam zamiaru również kogokolwiek pouczać, moralizować, czy namawiać do swojego. Przedstawiam mój punkt widzenia i moje doświadczenia. Mam na myśli życie w świadomości w tu i teraz, o przeżywaniu życia, doświadczaniu, celebrowaniu. Pamiętam jak oglądałam „głupie seriale”, a nawet miałam epizod z grami komputerowymi bardzo wciągający i teraz wiem jedno, że zagłuszałam samą siebie. Było mi tak wygodnie, a o przytulaniu siebie myślałam co za brednie. Jestem dorosła i radzę sobie. Bałam się kontaktu z prawdziwą JA. Dla mnie to była rozrywka, forma relaksu, a przede wszystkim ucieczka i święty spokój. Tylko pozornie, bo ciało, serce potrafi się o siebie przypomnieć i nie da za wygraną. Im bardziej się zagłuszałam tym bardziej cierpiałam, im bardziej udawałam przed sobą, przed innymi, że jest ok, tym było gorzej. Przybieranie kolejnych masek ekstrawersji tylko powodowało równię pochyłą…

Pewnie jest Ci to znane…

Strasznie mnie boli jak widzę zwłaszcza kobiety, które nie potrafią odpuścić roli perfekcjonistki (“wykonywanie wszystkich czynności po swojemu, bo nikt nie zrobi lepiej niż TY”) dają sobie wejść na głowę i wykorzystywać się, a przy tym zrzucając siebie na boczny tor. Rodzina, dzieci, dom, praca, poświęcenie się wszystkim, pomaganie innym, rywalizacja, targety, wyścig szczurów, pieniądze. Oczywiście wszyscy mają z takiego postępowania profity i to jakie. Posprzątane, ugotowane, obiad podany pod twarz, pozmywane naczynia, target w korpo zrealizowany, oczekiwania inny również. A gdzie w tym wszystkim potrzeby dającej/dającego? Rozumiem, że część takich osób żyje w nieświadomości, nie wiedzy i pewnie nigdy to się nie zmieni. A część może na jakiś swój sposób jest szczęśliwa. W mojej rodzinie ten schemat powtarza się chyba z pokolenia na pokolenie. Najgorsze, że są kobiety, które są nawet świadome takich mechanizmów dalej robią to samo. Dlaczego? Ponieważ tzw. “Zosie Samosie” nie potrafią odpuścić zwłaszcza sobie i nie chcą pomocy. Są Himenami, są zajebiste, potrafią nawet skręcić szafkę, położyć gładź na suficie. No a co Ja nie dam radę??? Sama taka byłam… To jak walenie głową w mur. Pewnie jest Ci to znane, kobieta nawet jak jest chora (nie bez powodu), to będzie sprzątać, prać, zajmować się dziećmi, pracować, etc. Jest to okropne! A gdzie zadbanie o swoją potrzebę? A gdzie szacunek do siebie, godność? Jestem zwolenniczką współpracy we wszystkim, dzielenia się obowiązkami czy to w pracy czy w domu (od jakiegoś czasu). Taką umiejętność je pojawia się na zawołanie jak machnięcie czarodziejską różdżką. Niezbędna jest wypracowanie umiejętności delegowania zadań i odpuszczania. To tak w skrócie.

Każdy ma taką samą ilość czasu, każdy z nas ma prawo do dbanie o swoje potrzeby. Tu nie chodzi o egoizm tylko o zwyczajną ludzką przestrzeń dla siebie. Jesteś człowiekiem i czasami warto przytulić siebie jak małą dziewczynę czy chłopca, z troską, uczuciem, dobrocią.

Spróbuj! Nie szukaj wymówek

Zrób małe krótkie doświadczenie. Poobserwuj siebie uważnie chociaż przez jedne dzień, usłysz co czujesz, czego potrzebujesz? Daj sobie prawo i szansę bez wyrzutów sumienia. Bez oceniania, krytykowania, etykietowania. Uśmiechnij się do siebie. Nie czekaj na odpowiedni czas. Ten odpowiedni czas jest zawsze. Przytul się! Po prostu bądź! Wiem, że nie jest to łatwe. Tylko spróbuj. Bądź ze sobą.

Może być, że za pierwszym razem poczujesz się z tym mało komfortowo. Liczy się praktyka, praktyka i jeszcze raz praktyka. A dopiero za, którymś razem poczułam prawdziwą, szczerą i niewymuszoną przyjemność. Uwierz mi na słowo WARTO. O korzyściach płynących z przytulania samego/ej siebie już nie wspomnę. Dodanie sobie otuchy, czasami współczucia, poczucia bliskości, opieki, bezpieczeństwa, uważności, bliskości. Uwielbiam się przytulać zwłaszcza podczas praktyki jogi, czy medytacji, czasami nawet myśl o przytulaniu sprawia, że czuję się lepiej, cieplej, wiem, że jestem przy sobie, ze sobą:).

Trudne, ciężkie doświadczenia nie są wymówką na dłuższą metę, serce upomni się o siebie. Może to czas zacząć być dla SIEBIE nie tylko dla kogoś?

 

Zapraszam Cię na kanał YouTube

Tutaj moja tajna Grupa 

Mój FanPage 

Instagram 

Ściskam i ślę buziaki Aga:*

Pozdrawiam Cię cieplutko i ściskam Aga:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *